środa, 30 września 2009


Przedwośnie 2008 r. Droga z Niemczy do Dzierżoniowa, widok na ten ostatni, w tle zachmurzone Góry Sowie. Bardzo ładny był ten widok.

wtorek, 29 września 2009


Ładnie o mojej pracy prezentowanej od marca do czerwca 2009 r. w Galerii 113 w Białystoku napisała Beata Siemienianko na portalu: madeinbialystok.com

„Autobiografię” Wojtka Sienkiewicza należy powąchać, posłuchać, polizać, podotykać i tym samym zgodzić się na udział w tajemniczej grze, w której szuka się odpowiedzi na pytanie: kim jest facet, na którego wystawę przyszedłem? O kim spokojnie snuje się wywieszona na ścianach g a w ę d a?

Po pierwsze: „Angażuj się!” – prosi sam autor. Na szczęście ten Sienkiewicz nie rozwleka się i nie rozciąga swoich prac do wymiaru nudnych opisów. Ten Sienkiewicz robi zdjęcia i traktuje fotografię jako pośrednik pojawiania się stale zanikającego pędu życia. I choć to on sam jest bohaterem wystawy, to nie znajdziemy go na żadnym ze zdjęć. Nie wiemy jak wygląda, jak się porusza, nie wiemy co lubi. Znamy jedynie jego zdjęcia oraz charakter pisma po naprawdę zabawnych i ironicznych komentarzach. Wojtek Sienkiewicz nie daje się łatwo poznać. Zanurzając się jednak w prezentowane kilkanaście prac zdajemy sobie sprawę, że uchwycimy go w spotkaniu właśnie z bohaterami jego prac. Kim oni są? Owe fotograficzne ikony ludzi spotkanych przypadkiem – emerytki na niedzielnym rowerze, lub mniej – ojciec, znajomi ze studiów, to zbliżenia na to, co cały czas kształtuje życie Wojtka. Mówi o nich ładnie: „Na kilkanaście sekund stają się tylko moi” i ma rację. Chcą się zaprezentować, napinają klaty, poprawiają włosy - czują, że teraz są ważni, a przecież w fotografii „teraz” to „wieczność”. Uchwyceni wraz ze swoim mikroświatem, we własnej czasoprzestrzeni, środowisku, z atrybutami, które kojarzą się Wojtkowi z nimi, nie istnieją jedynie złożeni z krwi i kości (a raczej z płaszczyzn i linii), ale istnieją uplecieni z gestów, myśli, zainteresowań, zwyczajów – to jest niezwykła umiejętność dokonywania portretów psychologicznych, umiejętność, którą Wojtek Sienkiewicz z pewnością posiada.

Po drugie: zniknij. Kiedy się pozna pomost łączący to jak autor wystawy robi zdjęcia i to, jak o nich pisze, czas na kolejny krok: Wojtek wręcz wymaga podjęcia się penetracji tego kogoś, kto stoi pomiędzy nami, gośćmi galerii 113, a spoglądającymi ze zdjęć postaciami. I kiedy w końcu zdamy sobie sprawę, że to nie na nas patrzą, ale na spotkanego przez nich Wojtka Sienkiewicza z aparatem, którego nie przypadkiem miejsce zajęliśmy, wtedy być może poczujemy smaczek sprawcy całego zachodu i poznamy ułamek odpowiedzi na pytanie: kto tak pięknie opowiada o swoim życiu.

Wojtek Sienkiewicz – fotograf, grafik kreatywny, samozwańczy krytyk i felietonista, czasem bajkopisarz, czasem filozof. Urodził się 4 stycznia 1979 roku w Oławie na Dolnym Śląsku. Pracuje we Wrocławiu, a tworzy gdzie się da. Od grudnia 2008 roku stały członek ekipy magazynu poświęconemu fotografii dokumentalnej www.5klatek.pl.

Beata Siemienianko.


-------


Na prawdę ładna recenzja.


poniedziałek, 28 września 2009


Symboliczny wymiar tej tyczki okazał się dzisiaj nie do przeskoczenia.

niedziela, 27 września 2009




Dzisiaj w ramach dawania samemu sobie nagrody wybrałem się na krótki poranny spacer po moim małym, obfitującym w supermarkety, czterdziestotysięcznym miasteczku. Głównym punktem spaceru była wizyta u mojej babci. Babcia czuła się dobrze, jak sama mawia: dobrze, jak na blisko dziewięćdziesiąt lat. Zawsze w niedziele ogląda prowadzoną przez Papieża mszę.

Nie chodziłem do przedszkola, tylko wprost spod skrzydeł mamy trafiłem do babci, która była ledwo dwa dni na emeryturze.

To, co dla mnie najważniejsze, to poczucie pewnego constansu w mojej babci i jej anturażu. Od kiedy pamiętam, zmieniło się w jej mieszkaniu może z pięć rzeczy. To moje najlepsze wspomnienia i cotygodniowy powrót do dzieciństwa. I strasznie mi żal, że ten constans nie do końca będzie taki constans.

czwartek, 24 września 2009

trzy


No to brakuje mi tylko jeszcze jesieni. Lato chętnie bym powtórzył, ale cóż. Życie.

poniedziałek, 21 września 2009

działki lato







Na początku sierpnia po raz trzeci w tym roku poszedłem na działki robić zdjęcia, tym razem w pełni lata. Zimę i wiosnę można zobaczyć na obrazowym terroryzmie. Tylko tym razem zapomniałem od razu zanieść film do wywołania i przeleżał dwa miesiące w lodówce na zmianę ze schowkiem auta, co zaowocowało mnogością poprawek, bo spadła czułość i posypały się kolory. EPP nie nadaje się do długiego przechowywania.

Linki: 1, 2, 3.

niedziela, 20 września 2009





Koło mojego aktualnego jeszcze domu stoi nieskończona stacja paliw. Od kilku miesięcy przechodząc przez nią czy obok niej zastanawiałem się, ile można na takiej stacji zrobić zdjęć o takiej stacji, gdybym miał zadać takie zadanie swoim studentom. Muszę to kiedyś przetestować.


No i przejazd kolejowy też jest obok.


Przed południem wyjechaliśmy z Gosią i Mikołajem do Pawła. Ładną niedzielę dobrze jest celebrować w dobrym anturażu. Po drodze - między Strzelinem a Łagiewnikami (droga nr 39 w miejscowości Kondratowice (?) taki przystanek przyciągnął moją uwagę już jakiś czas temu. Nie tylko moją. Pewnie kierowców PKSu też.



Paweł chciał w końcu pobawić się Nikonem, bo ile można się zamęczać czymś innym:). Tak, jestem złośliwy:)


Ale finalnie on ma i tak lepsze widoki w sąsiedztwie niż ja.




I taka niedziela była w Nowym Waliszowie. Zapomniałem wziąć powiększenia fotek z czerwca dla swoich modeli. Będzie powód, by w tym roku przyjechać tam jeszcze raz. Najlepiej zanim spadnie śnieg, żeby wrócić przed kwietniem 2010.

sobota, 19 września 2009





Wczoraj byłem z Bogusiem w Opawie. To był ciężki piątek z jeszcze cięższym czwartkowym wieczorem, gdy dowiedziałem się, że muszę tam jechać. Ale dzięki temu spotkałem się z przyjacielem, zobaczyłem jego nowe studio. Na drugiej focie Boguś na Granicy. Dalej Boguś przed wejściem do dziekanatu i na końcu - po wyjściu z dziekanatu.

Na koniec doszliśmy do wniosku (już pod Krapkowicami), że czujemy się w sumie jak po beczfie, więc nie ma sensu jechać do szkoły w czwartek, by w niedzielę wracać. Czas płynie i każda impreza zamienia się w pewnym momencie we wspomnienie, więc można sobie stworzyć ułudę i czuć się tak samo. A to przecież piątek, a nie niedzielny powrót, przez co mamy cały weekend na miękkie lądowanie po czeskiej rzeczywistości.

środa, 16 września 2009





Inne odgrzewane foty. Wojsławice, wiosna 2004 roku. Lubię taką estetykę.

wtorek, 15 września 2009





















Dzisiaj byłem w Wadowicach. Enty raz w tym roku. Owocny. Znowu łapałem obrazki.

Kto

Wojtek Sienkiewicz - fotograf, grafik. Absolwent WSF AFA (Wrocław), 2005 rok. Student Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie (Czechy). Wykładowca (kwadrat.edu.pl), redaktor magazynu www.5klatek.pl. Lubi to, co robi William Eggleston, Filip Zawada, Roger Ballen, Philip-Lorca diCorcia, Gregory Crewdson, Alec Soth, Dash Snow (ale już nie), Irving Penn, Nan Goldin, Richard Avedon, Paweł Olejniczak, Jeff Wall, Andy Goldsworthy, Paweł Syposz, Sandy Skoglund, Erwin Olaf, Duane Michals, Andrzej Kramarz, Mark Jenkins i Martin Gorczakowski, Iva Bittova, Cranes, Giagometti, COIL, Talk Talk, Peter Gabriel, Jim Jarmush. I pewnie jeszcze kilku innych.

Ten blog to po prostu notes. Nie ma tu moich cykli, ani nawet ich fragmentów. Może wycinki. Czasem lub przypadkiem.

Kontakt: wojteksienkiewicz(at)gmail.com

pierwszy blog