Dzisiaj był mglisty dzień. Miałem jechać z Groszkiem do Turawy znaleźć jakieś żyjące tam osobniki ludzkie, ale nie wyszło. Może i lepiej, bo dalej rwą mnie krzyże. Rano wyszedłem na spacer zawinięty we wszystko, co ogrzewa lędźwia. Poszedłem z Sunią na pola i w sumie nie mogłem się cieszyć czymkolwiek. Ja. Taki dyskomfort, nie koniec świata, a kompletnie rozwalił mi jego percepcję.
Rozgryzałem dzisiaj tajniki zdalnego sterowania z aparatu zewnętrzną lampą błyskową. Nie jest to najłatwiejsze dla mnie. Ja po prostu dalej bardziej wierzę w to, co pokazuje światłomierz, niż monitorek. Ale ciężko utrzymać kontrolę nad kilogramowym korpusem z kilogramowym obiektywem w jednej ręce, półkilogramową lampą w drugiej, gdy ma się wrażenie, że górna część ciała bezwładnie opadnie na ziemię.
Wpadłem na pomysł, by na mojej wsi zrobić dla dzieciaków taki kącik fotograficzny, na przykład przy bibliotece.
Sprawdziłem teraz pisownię tego postu i zauważyłem fenomenalną rzecz, że wystarczy jedna literka i słowo "światłomierz" zamienia się w "światomierz". Wymowne, co?
światomierz brzmi bardzo wymownie, fakt.
OdpowiedzUsuń