Nie wiem co mnie ciągnie do działek. Jest w nich magia, którą wyczuwam. Może to chodzi o te maleńkie domki, które wyglądają jak z dziecięcych rysunków? Mała bryła, dach, dwa okienka i drzwi? A może o to, o czym już pisałem, czyli że działki to takie małe światy, niespełnione marzenia z całego życia ograniczone trzema arami? A może po prostu spokój, zapachy? Zapachy na pewno, już nikt nie trzyma kur na tych ogrodach, gdzie chodzę, ale teraz pachną kwiaty, owoce, ziemia i nawet kompost ma jakiś taki przyjemny zapach. W niedzielę magii było mnóstwo. Szron, świt, pierwszy mróz, który spowodował, że ciężki liście hałasując opadały na ziemię, czasem wyzwalając lawinę liści. I wrony i gawrony tłukące się o resztki orzechów włoskich.
Działki mają coś z gór, które są dla mnie naturalnym środowiskiem - z każdym krokiem krajobraz zmienia się diametralnie. I te miniatury. Nie wiem. Dużo tego wszystkiego. Te fotografie są po prostu dla mnie ważne.
Martin pewnie się ucieszy:)
Ja się cieszę :)
OdpowiedzUsuń