Być jak Jan Pohribny, ale bez fajerwerków
To be like Jan Pohribny, but without fireworks
Dziś bardzo dziwny dzień. Wsiadłem zmęczony do autobusu na pewnym przystanku. Poprosiłem bilet do domu. Pan postukał i mówi: 3.30. Ja mu na to, że mój bilet powinien kosztować 2.30. On na to, że co ma zrobić. Ja na to, że może wystuka po prostu aktualny przystanek, a nie ten poprzedni. On na to, że nie ma jak. Ja na to, że mnie to nie interesuje, bo dlaczego mam zapłacić za bilet, który może mnie zawieźć 3 km dalej. On mi na to, że jutro pojadę za darmo. Ja, że ok.
Jamunato onminato - prawie jak chińszczyzna ;)
OdpowiedzUsuń