Dzisiaj w ramach dawania samemu sobie nagrody wybrałem się na krótki poranny spacer po moim małym, obfitującym w supermarkety, czterdziestotysięcznym miasteczku. Głównym punktem spaceru była wizyta u mojej babci. Babcia czuła się dobrze, jak sama mawia: dobrze, jak na blisko dziewięćdziesiąt lat. Zawsze w niedziele ogląda prowadzoną przez Papieża mszę.
Nie chodziłem do przedszkola, tylko wprost spod skrzydeł mamy trafiłem do babci, która była ledwo dwa dni na emeryturze.
To, co dla mnie najważniejsze, to poczucie pewnego constansu w mojej babci i jej anturażu. Od kiedy pamiętam, zmieniło się w jej mieszkaniu może z pięć rzeczy. To moje najlepsze wspomnienia i cotygodniowy powrót do dzieciństwa. I strasznie mi żal, że ten constans nie do końca będzie taki constans.
jestes podobny troszke do babci bym powiedzial
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz, zazwyczaj tylko czytam nie chcąc być posądzany o lizusostwo. Tym razem Twój wpis poruszył mnie mocno. Trawestując słowa pewnej piosenki, odchodzimy, robimy miejsce innym...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam