Kilka luźnych obrazów z Drezna, nie publikowane wcześniej. Rosyjscy turyści patrzyli na mnie jak na krewnego z Czukocji przez pryzmat FEDa, a turyści z Zachodu cmokali z zachwytu myśląc, że to stara Leica. Ja cmokałem na wszystko, bo to moje ulubione miejsce na świecie. Ulubione do tego stopnia, że nikt nigdy nie wiedział, o co chodzi w moich drezdeńskich fotach. Nie tylko drezdeńskich. Lato 2005.
Dzisiaj ułożyła mi się niezła historia stojąc w kolejce do kasy w Biedronce. Niebawem przeleję ją na blog. Lokalnego Artysty nie można zabić na amen.
Dziękuję Ci Martin za dedykację wpisu na blog.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz