Obie fotografie zrobiłem w 1995 roku. Obie miały być pamiątkami. Jedna miała wprost stać się pożegnaniem z moim śmiertelnie chorym psem, druga miała być na chwilę pochwałą życia, a stała się pożegnalną, tyle że potrzebowała do tego dziesięciu lat. Wtedy wydawało mi się, że czas jest z gumy i można go naciągnąć. Teraz wiem, że czas nie ma absolutnie znaczenia. Podobnie jak oswajanie odchodzenia. Odchodzenie jest nieoswajalne. Dwie fotografie, trzy istoty. Po lewej
Luśka, rudy mieszaniec terriera walijskiego z
foxterrierem. Kupiona za
równowartość wypłaty nauczyciela w 1988 roku na nie istniejącym już targowisku na Krakowskiej we Wrocławiu. Pierwszy i ostatni raz w życiu płakałem, że chcę, aby coś mi kupiono. Brat musiał odłożyć zakup katany (śmieszny teraz wyraz) i dżinsów, żebym mógł kupić biednego, schorowanego rudego szczeniaka. Drugie zdjęcie zrobiłem na wakacjach w Turawie (las obok Rzędowa). To moja mama - nauczycielka (stąd znam wysokość wypłat nauczycieli w 1988 roku) i Puma, czarna mieszanka
Luśki i Kerry Blue Terriera, i miała same cechy tego ostatniego.
Potrafię sobie w głowie idealnie przypomnieć światło, zapach, emocje - wszystko co towarzyszyło każdej z tych fotografii. Gdyby wtedy istniał blog, pewnie bym je nań wrzucił. Ale nie było. Była ciemnia w szkole średniej, przez którą z wzorowego ucznia stałem się kompletnie przeciętnym. Ale za to miałem ciemnię, bo byłem
jednoosobowym kółkiem
fotograficznym. Przez powolność i mniejszą ilość obrazu ładowałem więcej siły, ważnych emocji w sam jeden fotogram. Teraz
zauważyłem, że ilość spowodowała tylko wymycie owych ważnych cech. Może to jest ostatnia prawdziwa cecha fotografii
srebrowej w kontrze do nowego medium? Może to ma znaczenie, jeszcze po-za-estetyczne znaczenie. Może czas pokaże. Tylko co czas ma
pokazać, skoro on przecież nie ma znaczenia. Ani nie uczynił mnie mądrzejszym, jak to sobie wyobrażałem, ani nie leczy ran, jak mi wmawiano.
To jakaś magia. W czasie przeprowadzki można znaleźć dużo rzeczy, które niby są w głowie, niby na co dzień o nich wiem, ale czasem zaworki odkręcają się mocniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz