wtorek, 24 listopada 2009

Zauważyłem w przeważającym procencie dużej próby, że jak się coś dla kogoś robi za dobre słowo, to to coś dla tego kogoś traci wartość tuż po otrzymaniu tego czegoś. A jak wykonuje się komuś jakieś dzieło, za które musi zapłacić, to marudzenia jest więcej, a potem i tak mówi, że to on zrobił, albo że zapłacił, ale i tak było źle. Dlatego najlepiej jest robić nic.

Inną rzeczą jest, że jak się robi coś dla kogoś, to jest dobrze. Biorca się cieszy, że wykonawca coś mu wykona, a wykonawca, że może pomóc komuś i komuś jego wykonanie dzieła przyda się do czegoś. Ale gdy wykonawca poprosi odbiorcę o zamianę ról, to dług wdzięczności zamienia się w poczucie powstania obowiązku, co jest normalne dla wcześniejszego wykonawcy, ale trudne do przyjęcia przez obecnego wykonawcę.

To zarodek rozwijającego się - w ocenie otoczenia - egoizmu, a "dbania o swój własny interes" w ocenie pierwotnego wykonawcy. Inaczej - przestaje się być społecznikiem - altruistą lub - kolokwializm - frajerem.

Chyba zaczynam się wycofywać z prowadzenia życia w sieci. Blog ze swoją formułą, jaką miał Obrazowy Terroryzm, mimo jakiejś popularności, nie dał się kontynuować. doszedłem dzięki niemu do momentu, w którym zrozumiałem, że jego idee się wypełniły. Jest jak jest. Nie mam już na kim wieszać psów. Nie chce mi się. Wiem, co dla mnie jest ważne i czego potrzebuję, i tak już nie potrzebuję bloga w takiej materii. Na tym blogu także będzie teraz nieco inaczej. Miało był bardziej fotograficznie, ale im dłużej myślę o słowach mojego przyjaciela, tym bardziej rozumiem, że pokazywanie fotografii w sieci to jak poznawanie malarstwa w albumach. Albo poznawanie kuchni włoskiej na bazie książki kucharskiej.

Tu znajdzie się po prostu narracja do życia. A że życie samo w sobie nie stało się spokojniejsze, tylko bohater stał mniej przejmujący się, to i nie ma o czym za bardzo bziuczyć.

Mam taki na prawdę fajny komfort - wiem, co jest dla mnie ważne. Może tylko na tę chwilę, nie upieram się, że na zawsze.

Dzisiaj okazała się śmieszna rzecz, bo piszę te słowa w kilka godzin po napisania pierwszego akapitu tego posta. Jest taki fest duży człowiek od motywacji, mielenia ludziom w głwoach itp. Facet uczy ludzi szanowania swojej wartości, uczy pokonywania przeszkód, chwali się, że o 17.00 wyłącza komunikację ze światem i oddaje się rodzinie (gówno prawda oczywiście). Facet taki, niby ma nóż na gardle i ma problem z 44 złotymi, które chce negocjować. No i wiecie co? Mam to w dupie. Tu nie chodzi o to, że ja bym mu nie uciął. Ale jak facet pisze o sobie, jak przez gówno się w życiu przedzierał, do czego doszedł, jak to osiągnął, jakie ma zasady itp... to ja sobie pomyślałem, że nie jestem serwisem aukcyjnym. Podaję cenę za konkretną rzecz. Zajmie mi ona niewiele czasu, ale mojego czasu i tylko ja znam jego wartość. Tu z jednej strony pracuję dla wielkich marek, robiłem lwią pracę w pojedynkę lub z garstką ludzi tworząc takie rzeczy, jakie robią rozbudowane agencje z wielką pompą i nagłówkami w prasie, a typ z jeziora jakiegoś mówi, że dwieście-coś złotych to za dużo? Panie od motywacji - pierdolnij się w głowę.

1 komentarz:

  1. Jeszcze raz dzięki za udzielenie paru istotnych informacji. Zgłoszę się w jakiejś niedalekiej przyszłości po książkę o której mi dzisiaj wspominałeś.
    Pozwoliłem sobie zamieścić link do Twojego bloga u siebie i w zasadzie to tyle.
    pozdrawiam
    P.P.

    OdpowiedzUsuń

Kto

Wojtek Sienkiewicz - fotograf, grafik. Absolwent WSF AFA (Wrocław), 2005 rok. Student Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie (Czechy). Wykładowca (kwadrat.edu.pl), redaktor magazynu www.5klatek.pl. Lubi to, co robi William Eggleston, Filip Zawada, Roger Ballen, Philip-Lorca diCorcia, Gregory Crewdson, Alec Soth, Dash Snow (ale już nie), Irving Penn, Nan Goldin, Richard Avedon, Paweł Olejniczak, Jeff Wall, Andy Goldsworthy, Paweł Syposz, Sandy Skoglund, Erwin Olaf, Duane Michals, Andrzej Kramarz, Mark Jenkins i Martin Gorczakowski, Iva Bittova, Cranes, Giagometti, COIL, Talk Talk, Peter Gabriel, Jim Jarmush. I pewnie jeszcze kilku innych.

Ten blog to po prostu notes. Nie ma tu moich cykli, ani nawet ich fragmentów. Może wycinki. Czasem lub przypadkiem.

Kontakt: wojteksienkiewicz(at)gmail.com

pierwszy blog