









Dzisiejsza pogoda wobec wczorajszych planów przywitała mnie silnym chłodnym wiatrem. Ponieważ nie jestem masochistą, więc porzuciłem pomysł na rowerowy wypad i wybrałem pieszy. Pieszy nie był łatwiejszy, gdyż często padał deszcz. Spacer po moim (do niedawna) miasteczku to już niezbyt częsta przyjemność. Cały czas widzę samotne auta i tak jakby chciały się objawiać na fotografiach (choć w sieci to nie fotografie, tylko obrazki po prostu). Kilka specyficznych rzeczy (w moim rozumieniu). Na pierwszym podglądzie dawna przychodnia, nieczynna od prawie 10 lat. Stała nieużywana, a dopiero teraz, na skraju dewastacji - pojawiła się oferta jej sprzedaży. Dziwne, bo obok właśnie zaczął się budować supermarket.
Druga rzecz to po prostu ceny. Od kiedy sięgam pamięcią, ich wartości w tym (już teraz mniejszym o 80%) sklepie meblowym są wybijane tymi samymi pieczątkami. Pamiętam, gdy w 1987 roku idąc tędy na spacer z Mamą dojrzeliśmy komplet wersalka i dwa fotele w modnym wtedy (i fajnie, że w ogóle dostępnym) pikowaniu i metalicznym pluszu. Kosztował 115 000 ówczesnych złotych. Do dzisiaj te meble stoją w domu mojego Taty.
A reszta to taka jak widać, bez komentarza.
duzo sie dzieje
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że przy takim sztormie rozbitkowie pospadali z paletotratw. Potopili się w morzu tandetnego plastiku. Szkoda ich.
OdpowiedzUsuń