niedziela, 18 października 2009

nocny wpis statusu na facebook.com

Nie działa mi nic produktów Google, więc wpis na bloga zrobię tu, a potem skopiuję go na blog, jak już Google się odetka. Koncert - choć trzeba pamiętać, że nie jestem znawcą muzyki - świetny. Taki bardzo Filipowy, ale jak się okazuje nie tylko. Specjalnie wstrzymałem się z kupnem płyty do dzisiaj, nie tylko dlatego, że cena była niższa o 4 zł od regularnej rynkowej, ale po prostu występ na żywo w muzyce jest tym dla muzyka, co występ w teatrze dla aktora w porównaniu do gry w filmie. Nie ma "wróć", nie ma "dubla". Ponownie wezwę piszących recenzje recenzentów do uderzenia się w głowę. Indigo Tree to Indigo Tree i porównanie do czegokolwiek jest idiotyzmem. Robią to tylko Ci, którzy narzekając na polskie realia nie starają się ich zmienić dopuszczając do siebie myśl, że można tu coś nowego wnieść. Śmieszne, ale to dotyczy wszelkich form twórczych w tym kraju. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w wydarzeniu, które - o ile recenzenci nie dadzą dupy - może postawić nowy kamień milowy w dziejach historii muzyki. Wiem co czuli ci, którzy byli na pierwszych koncertach Joy Division czy Throbbing Gristle. Co dziwne, w dobie cywilizacji śmierci recenzenci nie są w stanie zrozumieć emocji. Pytania pewnie będą się mnożyć: co było inspiracją, co było ważne, a kto na Was wpłynął... debilizm. Wracając z koncertu mijałem bunkier na Placu Strzegomskim, na nim od kilkunastu tygodni w elewacji widnieją słowa: Było - Było - Było - Było - Było - Jest - Będzie - Będzie - Będzie - Będzie. Z wyjątkiem słowa "jest" - wszystkie wielkie i czytelne. Ludzie w dużej mierze żyją tym co było lub będzie, a nie postrzegają istoty JEST. Szkoda. Boję się, że dlatego Indygo Tree w cywilizacji śmierci nie odnajdzie się. Obym się mylił, czego sobie i im wielce życzę.

5 komentarzy:

  1. Nie przesadzaj z tą cywilizacja śmierci, to pojecie stworzyły nieuki - jeśli już probować jakoś uogólnić jakąś cywilizację to byłaby to cywilizacji przyjemności.

    Poza tym koncert nie podobał mi się ani trochę, a Indygo Tree wydawało mi się zupełnie identyczne jak inne tego typu zespoły, nie miałem nawet potrzeby porówania.

    Co kto lubi, pamiętaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. drogi Nieznajomy (mniej lub bardziej) pamiętaj, że blog z natury swojej wyraża tylko i wylącznie moją opinię, a zatem i tylko i wyłącznie moje odczucia i przeżycia, więc Twoja pointa jest dość chybiona. Idąc od początku Twojego komentarza - zgadzam się, że Cywilizacja śmierci to kretynizm, ale wszedł w codzinną mowę tak samo jak "fotografiK" - równie idiotyczny i makabrycznie zawiły wyraz. Zgadzam się, że "Cywilizacja Przyjemności" jest wprost doskonałym określeniem większości współczesnej populacji. Co do tego, że koncert Ci się nie podobał, to nie moja wina. Mnie rozwalił na łopatki, ale ja lubię po prostu takie rzeczy. Może dlatego mam 5 obserwatorów, a nie 5000. Może dlatego mam kilkudziesięciu znajomych na facebook'u, a nie kilkuset. Może dlatego tak niewiele osób lubi moje "wytwory", bo są ta zwykłe.

    Jeśli koniecznie chcesz "płentować" cokolwiek, czy moją wypowiedź, czy muzykę Indigo Tree, czy swój komentarz, to może najlepiej czymś w rodzaju, że pointa nic nikomu nie da, jeśli nikt jej nie czuje - czuć a rozumieć to dwie różne sprawy. Komu Indigo Tree (w wielkim urposzczeniu) ma się spodobać, temu się spodoba, a komu nie, to nie. Nic na siłę. Stąd moje zbulwersowanie odniesieniem do Animal Collective, bo napisał to ktoś, kto nie czuje, a myśi, że rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że znowu przesadzasz. Słowo komentować oznacza właśnie to, komentować. Skomentowałem twój wpis, nie spuentowałem go. Tylko skomentowałem, tak zwyczajnie.


    A poza tym przydałoby ci się więcej komentujących, boś nienawykły do puentowania zwykłych komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ilość czytająco komentujących nie jest moim celem. Pouczające skwitowanie: "Co kto lubi, pamiętaj" jest pointą Twojej wypowiedzi i - jak pisałem wcześniej - dość chybione. Po za tym mam skłonność do przesady, ale jestem u siebie. Nikogo nie przekonuję do swoich racji i nikomu nie narzucam swojego zdania. Pamiętaj o tym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę pamiętać, również mam skłonność do przesady, nawet nie będąc u siebie.

    OdpowiedzUsuń

Kto

Wojtek Sienkiewicz - fotograf, grafik. Absolwent WSF AFA (Wrocław), 2005 rok. Student Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie (Czechy). Wykładowca (kwadrat.edu.pl), redaktor magazynu www.5klatek.pl. Lubi to, co robi William Eggleston, Filip Zawada, Roger Ballen, Philip-Lorca diCorcia, Gregory Crewdson, Alec Soth, Dash Snow (ale już nie), Irving Penn, Nan Goldin, Richard Avedon, Paweł Olejniczak, Jeff Wall, Andy Goldsworthy, Paweł Syposz, Sandy Skoglund, Erwin Olaf, Duane Michals, Andrzej Kramarz, Mark Jenkins i Martin Gorczakowski, Iva Bittova, Cranes, Giagometti, COIL, Talk Talk, Peter Gabriel, Jim Jarmush. I pewnie jeszcze kilku innych.

Ten blog to po prostu notes. Nie ma tu moich cykli, ani nawet ich fragmentów. Może wycinki. Czasem lub przypadkiem.

Kontakt: wojteksienkiewicz(at)gmail.com

pierwszy blog