niedziela, 1 listopada 2009


Pierwszy listopada to zawsze dla mnie taki dzień, kiedy dużo się chce, a mało może. Kilka lat temu, chyba z sześć, wracając z cmentarza skorzystałem z tego, że wszystko i wszędzie było pusto - z wyjątkiem cmentarzy. Miałem całe fajne przestrzenie dla siebie i mogłem sobie swobodnie focić. I tak powstał Suvenir.

Dzisiaj znowu skorzystałem z wolnego dnia, ale święto mi nie pomogło, tylko wczesna godzina. Poszedłem męczyć swoje działki. Kolejny raz wyszedłem z domu z mamiyą, statywem i jedną rolką filmu. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Po prostu gdybym miał więcej rolek, to nie wiedziałbym kiedy skończyć. I tak od pierwszego lutego co kwartał. Banalne miejsce, ale - choć niewiele osób to widzi - obrazki o dość dużym ładunku. I co najważniejsze, ładunku nie-patosu. Suvenir i Działki (chwilowo nazywa się to Konstrukcje niestabilne) mają ze sobą wiele wspólnego. Suvenir to konfrontacja marzeń, wyobrażeń dziecięcych z rzeczywistością. Działki to coś o marzeniach, które dopiero nadchodzą. One już są w głowach innych ludzi, ale ja dopiero zaczynam to rozumieć. Ciekawy jestem, ile z tych domysłów stanie się prawdą za jakiś czas. Każda działka mów coś o jej właścicielu - to jasne. Ale co mówi? Tu wchodzi moja kreacja. To nie kwestia ładu - nieładu, kolorów nasyconych - pastelowych, koszonych trawników czy przekopanych grządek. To nie kwestia osobowości. W sztuce nic nie jest kwestią otoczenia, tylko tego, co twórca widzi i jak to przeżywa (czasem w kontekście otoczenia). Odnoszenie się do osób przedstawionych na zdjęciach (lub efektów ich bytu) jest czwartorzędne. Istotą jest sam twórca. Ta myśl podaje odpowiedź. Działki mi się po prostu podobają. Małe domki, maleńkie trzyarowe światy, każdy ma swojego króla i każdy ma swoją politykę, ustrój. Każdy ma swoją granicę ze stalowej siatki i każdy ma swój Kapitol w postaci altanki. Co ważne, niemal każdy z nas lubił mieć swój świat w miniaturze. Chłopcy małe kolejki, resoraki, samoloty. Dziewczyny małe lalki, domki dla lalek, mały sklep, mały lekarz. Z tego się nie wyrasta. Na dorosłość człowiek chce mieć po prostu swój kawałek świata urządzony po swojemu. I tych światów jest tak dużo i tak blisko, i jest tyle w nich do zrobienia, że od stycznia przestałem myśleć o podróżach. Dobrze, że jest Bartek Pogoda, który zawsze coś ciekawego przywiezie (w dowolnej postaci) z antypodów. Ja chcę skupić się na tym małym, ale wielce bogatym, lokalnym gruncie.

A ile radości było, gdy dzisiaj przed 7.00 rano w szronie i ciszy przemierzałem Aleję Astrów, Klonów, Platanów, Maciejek i Marchewkową. Pierwszy poważny przymrozek, Słońce dopiero wschodzi, a mroźne powietrze podkreśla cytrynowo-gruszkową woń wielkich zielonych pigw wiszących jeszcze na drzewach. feeria barw i zapachów w przydymionym mgłą poranku. Ja nie chcę już do Wietnamu, Indii. Wszystko, co potrzebuję mam tu. Lokalnie. Chyba dopiero teraz zozumiałem, po co kiedyś spontanicznie powołałem Lokalnego Artystę. I tego mnie nauczył dzisiejszy dzień.

Linki do działek: lato, zima i wiosna.


Ale pierwszy listopada to też święto. Oczywiście dzisiaj wierzący powinni się modlić za świętych a jutro odwiedzać groby bliskich, ale cóż. Brak rozumienia tego, w co się wierzy to już norma. Podobnie jak brak zrozumienia, że ze śpiącym dzieckiem w wózku jest gorze manewrować i najlepiej pchać się w tych czerwonych szpilkach prosto pod ośki.

No i hit na cmentarzu w Oławie, ten sam od ponad dziesięciu lat. Prażona kukurydza. To już dno pod dnem braku absolutnie wszelkiego smaku. Ale na Osobowickim ponoć można kupić hot-doga. To nie kultura, jak u Romów, hucznie oddających cześć swym nieżyjącym bliskim. To po prostu brak kultury.

3 komentarze:

  1. Witam
    Świetnie napisane, w sumie te dni są swego rodzaju terapią, próbą oswojenia się z nieuniknionym... przynajmniej dla mnie, mimo wszystko jest w tej depresji jakaś nadzieja.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. znaczy, ze dzialki za tydzien o ktorych gadalimy odpadają póki co?
    ja bylem w niedziele na osobowicach szukajac jakichs kadrow, jedyne co moze byc ciekawe to heroiczna praca nadzoru ruchu na petli nieopodal i moze dwoch policjantow pilnujacych zeby ludzie mostem kolejowym nie chodzili. a groby zwiedzalem sam, ze sluchawkami na uszach ktore wyciagalem tylko zeby postac chwile, pomyslec - bo przeciez nie modlic...

    OdpowiedzUsuń
  3. @Proste historie - ja uważam, że oswajanie przez komercjalizację bardziej oddala od faktu śmierci, niż przybliża. W gazecie czytałem o gofrach i wacie cukrowej na Osobowickim. Ludzie w większości na prawdę nie wiedzą, że czas to nie pętla, tylko prosta. Nie ma punktu powrotu, nic nie da zacząć się od początku, jak w pięknych filmach.

    @Zero - nie póki co, zawaliło się właśnie nieco kilka spraw i musiałem przyspieszyć, ale się zobaczy, jak nie w ten wkend to następny, zgadamy się na mailu. Co do modlenia się - cóż, nie trzeba wielkiej wiary, by modlenie było sposobem na ulżenie sobie. Modlitwa to stan umysłu, a nie transparent wiary. Utarte wierszyki z pustego umysłu to nie to samo, co chwile dla własnych myśli.

    OdpowiedzUsuń

Kto

Wojtek Sienkiewicz - fotograf, grafik. Absolwent WSF AFA (Wrocław), 2005 rok. Student Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie (Czechy). Wykładowca (kwadrat.edu.pl), redaktor magazynu www.5klatek.pl. Lubi to, co robi William Eggleston, Filip Zawada, Roger Ballen, Philip-Lorca diCorcia, Gregory Crewdson, Alec Soth, Dash Snow (ale już nie), Irving Penn, Nan Goldin, Richard Avedon, Paweł Olejniczak, Jeff Wall, Andy Goldsworthy, Paweł Syposz, Sandy Skoglund, Erwin Olaf, Duane Michals, Andrzej Kramarz, Mark Jenkins i Martin Gorczakowski, Iva Bittova, Cranes, Giagometti, COIL, Talk Talk, Peter Gabriel, Jim Jarmush. I pewnie jeszcze kilku innych.

Ten blog to po prostu notes. Nie ma tu moich cykli, ani nawet ich fragmentów. Może wycinki. Czasem lub przypadkiem.

Kontakt: wojteksienkiewicz(at)gmail.com

pierwszy blog