

Wczoraj miałem taką myśl, zanotowaną w pociągu. Otóż jest mi co raz trudniej filtrować otoczenie z obrazów, które nie są warte mojej uwagi, które nie przedstawiają się w atrakcyjne dla mnie kompozycje. Gdybym miał skupiać się na konkretnych kadrach, wyszukiwać takie, które miały by być fragmentem opowiadania (wprost: cyklu), pozbawiłbym się ciągłości przedstawienia, które rozgrywa się na moich oczach. Nie mam możliwości operowania w żadnym medium, aby móc to oddać z jakimś minimalnym zadowoleniem. Fotografia, video, dźwięki - to tylko mała namiastka. Chciałbym móc oddać chociaż jedną minutę tego, czym jest to, czym jestem w tym czasie, mną, otoczeniem. I włazi tu na siłę patetyczna myśl: jak pokazać choć maleńką część bytu nie ograniczającą się do jeszcze mniejszego obrazka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz